|
www.yourstory.fora.pl Napisz swoją historią
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zep
Administrator
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Staniszcze Wielkie
|
Wysłany: Pon 9:02, 03 Sie 2009 Temat postu: Joe - pierwszy i "o co tu chodzi" w praktyce |
|
|
Jako że to jest pierwszy post w tym dziale to chciałbym wytłumaczyć o co tu chodzi. Każdy temat to jest osobne opowiadanie, artykuł czy co tam chcecie napisać. W odpowiedzi reszta użytkowników komentuje go, może a wręcz powinna podyskutować na jego temat. Nikt nie dodaje własnych opowiadań, czy też autor nie może dodać drugiej części swojego dzieła - chyba że w osobnym poście. Więc komentujcie
*************************************************************
Joe stał na dachu swojego bloku i wpatrywał się w przechodzących ludzi. Większość z nich miała obrany cel, szli pewni siebie, stanowczym krokiem i z podniesioną głową. Ich życie było poukładane, idealne – dom, samochód, telewizor, drugie małżeństwo, alimenty, dzieci, wymarzona praca z nadgodzinami i arytmią serca. Jednak z tego szarego tłumu Joe potrafił dostrzec kolorowych ludzi, takich jak on naiwnych, bez planów, żyjących z dnia na dzień, cieszących się z życia, z tych drobnych rzeczy które towarzyszą im na co dzień.
Joe od dziecka gardził poukładanym życiem. Wychował się w małej miejscowości z dala od szalonej gonitwy, spędzając czas ze znajomymi, wśród delikatnych dźwięków gitary, słodkiego brzmienia saksofonu i szalonego rytmu perkusji. Od zawsze uczono go że życie polega na czymś więcej niż na międzynarodowym amerykańskim śnie. W takim przekonaniu dorastał i szedł przez życie z zakorzenionym przesłaniem i muzyką która była jego bronią i która go ochraniała. Tak wędrował przez kraj, aż do tej chwili gdy musiał zatrzymać się w wielkim mieście.
Teraz Joe swoim zwyczajem stał na dachu i obserwował obce miasto. Jednak tym razem coś było inaczej niż zwykle. To Joe zawsze był obserwatorem, on wypatrywał i oceniał ludzi, przyglądając się ich twarzom ich ubraniu i sposobie chodzenia. Tym razem to on był obserwowany. Po drugiej stronie ulicy stała dziewczyny w białej bluzce, obcisłych dżinsach i długich kasztanowych włosach. Wpatrywała się w Joe’go swoimi brązowymi oczami – Joe tak naprawdę nie mógł z tej odległości dostrzec jakiego koloru miała oczy ale coś mu podpowiadało że są brązowe. Dziewczyna stała w środku szarego tłumu z zadartą głową, ignorując popychających ją ludzi. Ona nie należała do nich, była poza nimi.
Nie wiedząc dlaczego Joe poczuł że musi znaleźć się obok niej. Skoczył do drzwi i szybko zbiegł po schodach, przeskakując po dwa, trzy stopnie. Kilka razy o mało nie stracił równowagi i nie stoczył się w dół, jednak zawsze w ostatniej chwili zdołał się złapać poręczy.
Już po kilku minutach znalazł się przed blokiem. Wytężył wzrok i wypatrywał w tłumie dziewczyny którą widział na dachu. Nie mógł nigdzie jej dostrzec. Czyżby popłynęła razem z rzeką ludzi i znikła na zawsze? Sam nie wiedząc dlaczego Joe’go ogarnął nagle straszny żal, mimo że nawet nie znał tej dziewczyny. Dlaczego w ogóle tu przybiegł? Zachował się jak głupek, przecież to było oczywiste że już jej tu nie będzie. Tak wypominając sobie swoją głupotę Joe ruszył powoli z powrotem na swój dach.
Po drodze zastanawiał się dlaczego tak zainteresowała go ta dziewczyna. Wiedział że nie chodziło tylko o to że go dostrzegła na dachu. Coś w niej samej go zaintrygowało. Czy podobała mu się? Miała niezłą sylwetkę ale to było coś innego. Coś go do niej przyciągnęło, to coś kazało mu zbiec na dół żeby się z nią spotkać, coś czemu nie mógł się sprzeciwić. Jej brązowe oczy.
Dlaczego w ogóle uparł się że są brązowe? Tak naprawdę nie widział przecież ich koloru, była za daleko. Mimo to był pewien że są brązowe. Głupie to, ale jednak gdy myśli o niej to widzi brązowe oczy – chociaż tak naprawdę ich nie widział
Po co w ogóle miało miejsce to zdarzenie skoro nic z niego nie wynikło? Wujek Joe’go powiedział mu kiedyś że każde zdarzenie ma jakieś zadanie i prowadzi do następnego. Nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny, każda spotkana osoba wnosi coś do naszego życia. Joe, choć z początku nie wierzył w teorie wuja, szybko przekonał się że to prawda. Więc co miało wyniknąć z tego spotkania?
Gdy tak się zastanawiał nad życiem i jego zagadkami, oczom Joe’go ukazały się nagle długie kasztanowe włosy. Dziewczyna uśmiechała się do niego pokazując mu białe ząbki. – Nie wiem dlaczego ale gdy Cię zobaczyłam, musiałam tu przyjść. Na imię mi Nadia – przedstawiła się i podała rękę Joe’mu. Chłopak odwzajemnił uścisk i wykrztusił swoje imię, ale nie mógł nic więcej powiedzieć. Utonął w jej brązowych oczach.[/code]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zep dnia Pon 9:04, 03 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jan Dominick Konkolewsky
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rusokwice Śląske
|
Wysłany: Śro 22:21, 05 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Bosze, to jest takie piękne, bo to chyba o miłości jest.
Konicznie napisz co się działo z nimi dalej.
Jeszcze raz. Piknie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|