Forum www.yourstory.fora.pl Strona Główna www.yourstory.fora.pl
Napisz swoją historią
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

wstęp dla upoważnionych..

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.yourstory.fora.pl Strona Główna -> Zbiorowe pisanie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:17, 13 Paź 2009    Temat postu: wstęp dla upoważnionych..

To był całkiem zwyczajny dzień, właściwie to tylko zaczął sie całkiem zwyczajnie. Wstałem o 5.30 ..nie mogłem spać. Leżałem spokojnie wpatrując sie w plamy na suficie..az w koncu zadzwonił budzik, zerwałem sie z łóżka i zacząłem wykonywac poranne czynności.
[kilka godz. później w szkole]
szedłem właśnie do ksero, no co ja mógłbym kserować jak nie materiały na biologie, jakos trzeba przygotowywać sie do matury. Idąc tam czułem dziwny niepokój..cos było nie tak, miałem wrazenie, ze zaraz cos sie wydarzy.. po chwili zacząłem sie śmiac w duchu "stary co Ty? to jakas kobieca intuicja?" tak moje myśli były głupie. Tak przynajmniej myslałem w pierwszej chwili.. cóz jednak miałem racje, miałem to przeczucie i wcale sie nie myliłem..
wiec idac do tego ksero poczułem, ze robi mi sie niedobrze, kręciło mi sie w głowie, ludzie mijani na korytarzu zaczęli mnie osaczać, zaczeli przekraczać granicę, zaryzy ich postaci zamazywały się.. czułem, ze tracę siły..ze.Cholera! uderzyłem z łoskotem o zimną posadzkę, czułem, ze głowa mi pęka z bólu.. podniosłem sie na drżących nogach i przeraziłem sie, byłem..byłem w białym pokoju, przede mną stało stare, drewniane krzesło. Pomieszczenie to jakos mnie przytłaczało, bałem sie odwrócić, nie byłem gotowy na to co zobaczyłem. Odwracając sie zobaczyłem, ze pokój ten nie ma okien, drzwi, nie ma nic.. wpadłem w szał..moje uczucia wahały sie niebezpiecznie od szału do bezradności, popadałem w skrajności. Zacząłem bić pięściami w ściane..co to za głupi żart? krzyczałem, ze to wcale nie jest śmieszne. Krzyczałem tak długo az gardło dało mi do zrozumienia, ze juz wystarczy.. poczłem sie bezradnie, tak okropnie bezradnie, ze..czułem ciepło spływających łez po moim policzku..pomyślałem o kumplach, którzy w tej chwili nabijali by sie ze mnie, w koncu "faceci nie płaczą", nawet jesli to była oznaka słabosci, nie zastanawiałem sie nad tym. Sekundy..ciągnęły sie niczym długie godziny. Ogarnięty tymi wszystkimi emocjami złapałem za to spróchniałe krzesło i rozwaliłem je..to mi w niczym nie pomogło, zacząłem uderzac głowa o scianę..sam nie wiedziałem co robie. Czułem, ze krew spływa mi po twarzy, traciłem ostatnie siły, jak walczyć z bezradnością? osuwałem się na posadzkę, nie wiem jak długo tam leżałem... tymczasem w szkole..
Uczniowie szkoły patrzeli na chłopaka, który zachowywał sie dziwnie, z reszta "dziwnie" to mało powiedziane. Patrzelismy na niego jak na kogos opętanego przybiegł dyrektor i nauczyciele, kazali nam sie rozejsc..wszyscy bylismy tak zafascynowani, ze nie słuchalismy teraz nikogo, patrzelismy na całą syt. w osłupieniu. Chłopak był ogarnięty szałem, walczył z niewidzialnymi barierami. bił pięsciami w niewidzialne przeszkody, później głową..widzieliśmy krew. "Co to w ogóle jest? koles zwariował?" komentarze i szepty przerażonych uczniów wypełnialy teraz korytarz...po jakiejs chwili chłopak upadł na podłogę, podbiegło do niego grono pedagogiczne próbowali cos robić, ktos krzyknął, ze pogotowie jest w drodze, ale co to pomoze. Całej syt. przyglądał się ktos..ktos kogo nikt wczesniej nie widział... własciwie nie to było najwazniejsze.
[wracajac do chłopaka i pokoju bez wyjscia]
...
usłyszałem czyjś szept..powróciła jakas nadzieja, powróciła nowa siła...do głowy nasunęło sie mnóstwo pyt., czułem, ze głowa od nadmiaru mysli eksploduje.. pomimo natłoku mysli skupiłem sie na szepcie..był cichy.. na poczatku nie dosłyszałem....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Wto 20:24, 13 Paź 2009    Temat postu:

lecz z biegiem czasu stawał sie co raz wyraźniejszy, z każdą sekundą słyszałem co raz wyraźniej,serce waliło mi co raz mocnej. Słyszałem już nawet kroki, znaczy sie stukot damskich obcasów, chociaz czy napewno damskich?? od nadmiaru myśli powoli warjuję. Kiedy głosy stały się tak wyraźne, że dało się słyszeć wyrazistą rozmowę, odsunęlem sie od ściany i stanąłem na środku. Chociaż nie miałem pewności czy to był środek, przecież stałem w pokoju bez drzwi, okien i jakichkolwiek oznak człowieczeństwa. To był jeden wielki, biały pokój, pomieszczenie; nie wiem co to było. Ach, zapomniałem, jedyną oznaką ludzkośći było stare, spruchniałe krzesło, które się mi rozwaliło.
Nagle z białej z białej ściany otworzył się fragment, coś w rodzaju drzwi bez klamek, najpierw wszedła kobieta potem mężczyzna ze stolikiem. Oboje ubrani na czarno, wszystko czarne, w matrixie to chociaz koszule mieli białe, a tu co, wszyscy na pogrzebie, heh. Witaj Numerze 512 rzekła kobieta spoglądając na kartkę, która trzymała w ręku. Jestem agent Bolt i tak proszę się do mnie zwracać, zrozumiałeś 512?? EeeeY, EeeY, momencik, o co tu chodzi, co to do cholery jest, jakis niesmaczny żart?? Co, co to wszystko ma być; Matrix 2000?? , hYyyy, słuchaj babko, ja się w nic nie bawię, kasy też nie mam żeby ci pożyczyć, także zaraz mnie uszczypniesz i ja sie obudze spowrotem w szkole, zrozumiałaś?? Dotarło??
Witaj 512-powiedział chłodnym głosem mężczyzna, co wytrąciło mnie z równowagi. Powiedziałem: EeeY EeeY, koleś ja nie jestm żadnym tam waszym 512, jestem Kamil Zagórny, Kamil Zagórny, przeliterowałwm, żeby było wyraźniej. Kamil Zagórny i tak prosze się do mnie zwracać i mieszkam we Strychowie i tam prosze mnie odesłac zrozumiałeś???
Zostałeś wybrany pośród pospołu ludzkiego. Jako jeden z pięciu-kontynuował mężczyzna- będziesz miał władzę nad wszystkim co będzie działo się na Ziemi.
<A między czasie w szkole>
Do szkoły przyjechała karetka, sanitariusze natychmiast zabrali mnie do szpitala. mój stan był krytyczny, popękana czaszka, wykrwawienie spowodowały, że marne szanse iałem na przeżycie. W szpitalu od razu wieźli mnie na stół chirurgiczny, sprowadzono najlepszych chirurgów i neurologów, lecz intensywna reanimacja i próba jokoby wskrzeszenia mnie nie pomogła. Prosze zapisać godzinę zgonu 13:45, powiedział lakarz do pięlęgniarki. Sala opustoszała, zwłoki leżały na stole...
<W białym pokoju>
O Boże ale boli mnie głowa, pęka mi bania słyszycie krzyknąłem. Ale 512 prosze uspokój się jesteś po poważnej operacji, nie wolno ci sie denerwować ani wykonywać gwałtownych ruchów- usłyszałem od kobiety. Daj spokój Bolt, przecież wiesz,że to on jest najsilniejszy i nic mu nie zaszkodzi- dodał mężczyzna. Przez chwile w otumieniu przyglądałem się dialogowi dwóch czarnych postaci, nie wiedziałem kompletnie o co kaman, zmęczony tym wszystkim usiadęłm na stolik przyniesiony przez partnera Bolta.
Już, już wszystko dobrze?? zapytała sie kobieta w czerni. A teraz przed oblicze Boga, no już wstawaj idziemy, wyciągnęła rękę. Nie wiem dlaczego ale poszedłem z nimi. Ale prosze Pani?? Tak??- odrzekła. Gdzie ja właściwie jestem?? Jesteś w Niebie mój drogi, poczekaj chwilę a wszystkiego się dowiesz...
Wyszliśmy z białego pokoju....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:13, 18 Paź 2009    Temat postu:

czułem chłod..to była syt. jak z filmu. 512? jestem najsilniejszy? jeden z pięciu? bóg?
co to za przedstawienie.."to tutaj" odrzekła kobieta...zostawiła mnie i wymknęła sie przez niewidzialne drzwi w scianie. "witaj.."-odezwał sie zimnym głosem ktos.. mowa była o obliczu Boga a nie samym głosie, w kazdym razie nie zamierzałem sie upomnieć... mowa była o jakims planie, ze teraz musze wrócic..i zdązylem odp, ze nie rozumiem. stracilem przytomnosc, upadłem na ziemię...kiedy sie obudziłem lezalem na szpitalnym łózku..zobaczyłem inf. o czasie zgonu i sie przerazilem.. jeszcze przebywałem w sali operacyjnej..takze siedziałem spokojnie i czekałem, az ktos łaskawie bedzie chcial wyniesc moje ciało do chłodni..gdy sie pojawił lekarz przeraził sie niemal jakby ducha zobaczył..kazal mi sie połozyc..gdzies zadzwonił...zostałem przewieziony na sale nr. 512. skad ja znam ten nr. próbowałem sobie przypomniec czy to ma jakies znaczenie..pomyslałem,ze to jakis przypadek..usnąłem i...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Pią 23:17, 23 Paź 2009    Temat postu:

...Obudziłem sie już w niebie, w ramionach agentki Bolt, HyyY to znów wy co sie dzieję, już byłem w domu, na ziemi, i chcę tam spowrotem, już. Spokojnie Mały, już jesteś, tylko musisz wiedzieć, że nie wolno ci nikomu mówić o tym wszystkim co tu zobaczyłeś, usłyszałeś czy tez poczułeś, pamiętaj równiez że masz czterch równych sobie, i kilka milionów przeciwko tobie, Żegnaj, choc napewno sie jeszcze zobaczymy- powiedziała czułym głosem Bolt, a ja zasnąłem.
Obudziłem się w łózku szpitalnym, kaszlnąłem tak jakby sie zachłysnęłem wodą w jeziorze, przy mnie stali rodzice i siostra. Mama poweidziła; Ciii, spokojnie leż, leż, odpoczywaj, spokój jest Ci teraz najbardziej potrzebny. Tata chwycił mnie za ręka, ja spojrzałem za okno i rozmyślałem podnosząć rekę do góry i zakałdają ja na kark, w tej chwili poczułem straszliwie pszeszywający ból, jakby nerwy znalazły sie na wierzchu, jakby ścierały sie we mnie dwa kable elektryczne; poczułem na szyji szerokie znamię w kształcie lini prostej.
Ciiiii, spokojnie, bez nerwów, zaraz poprosze pielęgniarke o coś znieczulającego- mówiąc wyszedł z pokoju. mama nadal trzymała moja rekę, a siostra patrzyła na mnie dziwnym, surowym wzrokiem, nie wiedziałem o co chodzi, ale nie zadręczałem sobię tym głowy.
Minęła noc, czułem sie juz znacznie lapiej, tym razme przyszła tylko mama, byłem gotów na mały spacer, Mamusia podała mi kule, powstałem z łóżka, i przy pomocy matki wyszedłam z pokoju. Obracając się ujrzałem numer sali: 512. Ale nic to mi nie mówi....
6 Lat później...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.yourstory.fora.pl Strona Główna -> Zbiorowe pisanie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin