Forum www.yourstory.fora.pl Strona Główna www.yourstory.fora.pl
Napisz swoją historią
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z pamiętnika młodego punkowca
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.yourstory.fora.pl Strona Główna -> Zbiorowe pisanie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:30, 30 Sie 2009    Temat postu: Z pamiętnika młodego punkowca

Ta historia zdarzyła się jakis czas temu, nie jest to historia niezwykła, ani tez nie dotyczy nadzwyczajnej osoby. Być może jest to kartka z pamiętnika młodego punkowca albo młodej zielarki, nie! niech będzie młodego punkowca..

Wszystko zaczyna się tego dnia- 6wrzesnia [piątek] ..jak ja nie lubie tego dnia!
Mama znowu wpadła do pokoju i jak zwykle .. „wstawaj czas do szkoły!” nie pomogła zwykła pobudka więc zastosowała trochę zbyt mokry, ale jak zawsze skuteczny sposób.. kubeł zimnej wody. Od razu żyć się zachciewa. Kiedy w ciągu kilkudziesięciu minut zdąrzyłem zarzucić ubranie, jak zwykle niechlujne..i dokonac tych wszystkich „porannych czynności”, złapałem kanapkę i wybiegłem z domu. Mysli troche się osuszyły po porannym potopie i zdałem sobie sprawe, ze to dzis ten dzien. Nie mogłem opanowac emocji jakie mi towarzyszyły przez strach po fascynacje..tego dnia wydarzyło się wiele a mianowicie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Nie 20:47, 30 Sie 2009    Temat postu:

...a mianowicie, w myśli miałem wciąż chęć pójcia do szkoły, jednakże tuż za rogiem "makdonalda" jak zawsze w piątek stał< a właściwie siedział, na szarym,brudnym. terrakotowym kocyku w kratę> ten zestarzały mężczyzna. Chyba od lat nie zmieniał odzieży, był niezadbany, nieogolony, miał zapuszczone długie włosy, ogromna broda przysłaniała jego usta, stara skórzana i poszarpana kurtka zarzucona na ramię sprawiała, żę facet wydawał się ogromny. Był takim postrachem ludzi ulicy. Kiedy juz dłuższy czas siedział na tym kocu podziwiająć świat stworzony przez tego z góry, wyciągął z kieszeni harmonijkę i zaczynał grać, co mnie najbardzie zdziwiło, przed sobą nie miał, żadnego pudełeczka czy tam pojemniczka na kasę, co uświadomiło mi, że on nie jest zwykłm żebrakiem. Z jego ust wylatywała piękna melodia, tak piękna,że juz drugi piątek z rzędu nie poszedłem do szkoły tylko wsłuchiwałem się z zamknętymi oczma w te dźwięki. Nagle muzyka ucichała, otworzyłem oczy ze zdziwieniem i dotarło do mnie, że właśnie się na mnie patrzy, on, ten żebraczyna, w głowie tysiąć myśli, co tu zrobić...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:16, 30 Sie 2009    Temat postu:

głupio było zwiać jednak to była pierwsza mysl jaka przyszła mi do głowy.. jednak cos mi mówiło "chłopie moze to czas zeby dorosnąc".. nie wiem co mi odbiło, nie byłem soba, przyblizyłem sie i przeprosiłem za swoją "natrętnosc", jednak ten starszy facet nawet nie odp.
postanowiłem juz nie próbowac kedy sie odwracałem zauwazyłem gest.. mezczyzna na kocyku zapraszał mnie gestem reki..zasatanawiałem sie czy mam cos do stracenia, co prawda kilka "enek" juz wpadło ..jedna mniej czy wiecej..
usiadłem obok niepewnie i chyba to zauwazył bo przestał grac. odezwał sie do mnie,
ku mojemu zdziwieni powiedział, ze przyuwazył mnie wczesniej..było mi troche niezrecznie, ale...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Nie 21:32, 30 Sie 2009    Temat postu:

... ale w tym momencie znów począł grać, znów magia muzyki opętała nasz chodnik. Słyszałem tylko tę melodię, cały zgiełk przetłoczonego miasta umilkł, nie było słuchać bulwaru ani chałasu ludzi. Obraz, który przed sobą ujrzałem był jak świetnie nakręcony wideoklip do "tej piosenki", który na EmTiWi nie miałby najmniejszej szany zaistnieć, lecz u mnie w sercu był na pierwszej pozycji. Czułem się taki wyluzowany, rozluźniony, spokojny, że z przyzwyczajenia zamknąłem oczy i popłynąłem; popłynąłem w swój świat , w którym miesza się rzeczywistość z iluzją, w którym ludzie nie znają samotności, bólu, strachu rozpaczy, gdzie każdy ma przynajmniej jedną sobie bliską osobę. W tłe towarzyszyła mi oczywiście melodia starego człowieka. To było jak sen na jawie, z którego nigdy nie chciałbym się obudzić, lecz nic nie trwa wiecznie. Jakiś zarozumiały burak w garniturku z zółtym krawatem rzucił piątaka, huk złączena się monety z brukowym chodnikem zbudził mnie. Usłuszałem: Masz stary kupe se cos do żarcia. Z niepojętą miną na twarzy i z chęcią przywalenia w pysk temu gostkowi wstałem, i ...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jan Dominick Konkolewsky dnia Nie 21:41, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:56, 31 Sie 2009    Temat postu:

z dzikosicia w oczach skierowałem sie w jego str. kiedy zamierzałem wykonac jakis ruch, powstrzymała mnie dłon staca, która przez chwile spoczęła na moim ramieniu. i wtedy..wtedy sie odezwał "chłopcze.."
tak zaczęła sie nasza rozmowa, opowiadał mi o swoim młodzienczym zyciu, miałem wrazenie jakby mi zaufał, a przeciez mógł mnie potraktowac jak jakiegos głupiego szczeniaka, ucieszyła mnie mysl, ze tak nie jest. Mógłbym go tak słuchac godzinami, ale nic nie trwa wiecznie. Kiedy zatapiałem sie w jego słowach i wyobrazalem sobie syt. z zycia tego starszego pana, który duchem był jeszcze młody, znowu cos. Tym razem nie mogłem sie powstrzymac, przekonany ze to znowu jakis gosc w garniaku wstałem i z oburzeniem "co Ty kur..sobie wyobra..." nie dokonczyłem..było ich z 10, to sie wkopałem. Pałki którymi wymachiwali wcale nie wyglądały przyjaźnie, a oni na pewno nie byli ludzimi z epoki kamienia łupanego.. poczułem ze czas wiać, ostatecznie i bez dyskusji. Ale co ze starcem? nie mogłem Go tak zostawić...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Pon 11:34, 31 Sie 2009    Temat postu:

.... akcja nabrała tempa. Oni szli wprost na mnie, wprost na nas, a ja stałem wryty w chodnik, choć nogi już same uciekały w przeciwnym kierunku do nich. Nie wiedziałem co robić, w głowie tysięce myśli mieszało mi się z rzeczywistością. Wtem, nagle starzec wstał, o boże jakże serce mi sie uciaszylo na myśl, że będzie uciekał ze mną. Jednakże co on począł robić??? Swawolnym ruchem wyjął z kiszenki w skórzanej kurtce tęze cudowną harmonijkę. Dmuchnął w nią, usłyszałem melodię nie tę co zawsze, tą spokojną, taką melancholijną, tym razem starzec grał zdecydowanie mocniej, energiczniej, głośniej. W pierwszej chwili pomślałem, boże czołwieku co ty robisz, jednakże później dochodziła do mnie jakaś obca energia, nabrałem odwagi i siły, wziąłem głęboki oddech i ruszyłem Im naprzeciw, ogtowy nawet na śmierć, słysząc w tle mużykę starego człowieka, ona dodawała mi z każdym krokiem otuchy. Już zacząłem tłumaczyć im, że ja tego nie chciałem powiedzieć, że to nie było do nich skierowane, już gotowałem sie na jakiś cios z ich strony, a tu nagle, niespodziewanie oni poprostu przeszli obok mnie, zlewając to co do nich powiedziałem i traktując mnie jak powietrze. Przestraszyłem się bo nie wiedziałem co oni teraz zrobią, co zrobią ze stercem. Powoli odwróciłem się, jakże gemba mi opadła i oczy wyszły na wierzch, gdy ujrzałem 10 "wspaniałych" siedzących po turecku na około muzykanta. Moje zdziwienie nie miało końca, 10 napakowanych baranów siedzi i słucha hardcorowej muzyki, coś niesamowitego. Przyglądałem się tej sytuacji z daleka i...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jan Dominick Konkolewsky dnia Pon 11:36, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:50, 31 Sie 2009    Temat postu:

i nawet sobie nie wyobrażacie jakie mysli przychodziły mi do głowy. Sam juz nie wiedziałem czy to cos w rodzaju "czarodziejskiej harmoszki" czy to zwykła rzeczywistosc. stałem tak w osłupieniu, sam nie wiem jak długo, moze to były tylko ułamki sekund jednak dla mnie czas sie zatrzymał, pierwszy raz miałem doczynienia z czyms tak nierealnie-realnym, tak wiem dziwnie to okresliłem, ale inaczej nie potrafię. kiedy juz zebrałem sie i podszedlem blizej, zacząłem sie smiać, nie wiedziałem co powiedziec..moze pani od polskiego miała racje mówiąc, ze mam ograniczony zasób słów. starzec zrobił to co wtedy, ten sam gest taki zapraszający, jednak było juz późno, straciłem poczcie czasu, zaraz skonczą sie lekcje i mama znowu zacznie cos podejrzewac, ostatnio nawet wymysliła swoja teorię.. ze przez moja muzyke zaczne ćpać wpadne w nieodpowiednie towarzystwo.. czy dzisiaj mogłem spotkac jakies bardziej odpowiednie towarzystwo? usmiechnąłem sie w duchu.. kiedy chciałem sie kulturalnie pozegnac, cos jednak nie pozwalało mi tego zrobic, jakas swiadmosc ze zaraz wszystko zniknie, ze tylko wystarczy sie odwrócić, nie mogłem. pierwszy raz tczyłem wewnetrzną walkę z samym sobą...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Sob 19:38, 05 Wrz 2009    Temat postu:

...po jednej stronie stanąłem ja i chęć pożegnania, a z drugiej moja dusza z wyobraźnią. To była prawdziwa walka demonów, na śmierć i życie.... Dusza z wyobraźnią przegrały. Poszedłem do domu, z uczuciem niepewność na ramieniach, z myślą, że to jeszcze niekoniec, że coś się jeszcze dziś wydarzy. Co mnie bardzo zdziwił stary człowiek wcale mnie nie próbował zatrzymać, no nie wymagam od niego jakiegoś czułego pożegnania, ale słowem zkończenia mógłby coś powiedzieć... A więć nic, dalej szedłęm do domu mają przy boku tę Jego muzykę. Jeszcze nie zdążyłem przekroczyć drzwi domu a już słyszę: Dzwoniła twoja wychowawczyni, chłopie co się z tobą dzieję, niedługo prawie w ogóle przestaniesz chodzić do szkoły, co ty robisz, chcesz mieć przyszłość zjebaną przez takie durne głupoty??? Przestraszyłem się, jeszcze nigdy matka nie przeklnęła w mojej obecność, to było czuć, było czuć, było czuć, żę naprawdę jest źle, że naprawdę jest na mnie wkurzona. Ja ze spuszczoną głową i wpadniętymi oczyma niczym skarcone dziecko za zbicie ulubionej zastawy poszedłem po schodach na górę, do swego pokoju, położyłem się w łożku i, i tak powoli zamykam oczy i zasypiam, dziwne bo w dzień nigdy nie śpię.
Nagle, niespodziewanie zbudziły mnie słowa:. „wstawaj czas do szkoły!”. i czym prędzej ogarnąłem poranne czynność i wybiegłem do szkoły. Ledwo wyszedłem za próg drzwi, coś mnie tknęło, takie nieopisane uczucie, myśl, że to już był, że już to przeżywałem, poprsotu Deja Vu. Zamykając drzwi zdążyłewm spojrzeć na kalendarz, moje zdziwienie nie miało końca gdy ujrzaęłm: Piątek 6.września. Pomyślałem sobie: japierdole to nie może być prawda. Wszystko wyglądało tak znajomo, nie mogłem zaprzepaśćić tej szansy i gdy byłem już koło "Makdonalda" powoli wychyliłem głowę zza rogu, a tam.... a tam siedział Starzec. Wiedząć już jak się potoczy mój dzisiejszy dzień postanowiłem trochę zmienić kolejność rzeczy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:55, 05 Wrz 2009    Temat postu:

postanowiłem zmienic kolejnośc rzeczy bo tym razem trzymam los w rękach..uczucie które miało sie powtórzyc było cuuudowne wiec wcale bym go nie zmieniał, ale mama? nie chciałem jej widziec w tym stanie, to był straszny widok.. moze miało mnie to czegos nauczyc..no chłopie czas najwyzszy. kiedy tak stałem w zamysleniu usłyszałem dzwięk rzucanej monety..jak to mozliwe tak długo sie zamysliłem? historia zmieniła bieg wydarzen pomijając mnie, stwierdziłem ze cóz stało sie i to bez mojego udziału..niemozliwe? a jednak..miałem taka szanse i ja zmarnowałem stwierdziłem ze szkoda czasu..poszedłem do szkoły.. tylko ze po drodze spotkałem tamta bande..teraz nie było staruszka a oni szli w moja str. no nie! ...pozostała ucieczka...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Pią 21:11, 18 Wrz 2009    Temat postu:

...Lecz cóz ja biedny, niewyczwicziny chłopiec mogłem zrobić, ledwo zacząłem biec i juz poczułem mega ciężką rękę na ramieniu. Zamarłem, znów życię stanęło mi przed oczyma. Po chwili usłyszałem: Halo Ey Smarkaczu, dokąd sie wybierasz? Nie wiedziałem co powiedzieć, zacząlem sie jąkac, wykrztusiłem coś że ide do szkoły, ale chyba mnie źle zrozumieli, bo jeden z tyłu powiedział: Ona mi wygląda na takiego co długo wpierdol nie dostał... Smiech na ulicy, i bomba dostałem po ryju, w nos, krew od razu się rozlała po chodniku a ja upadłem. Chciałem powstać, lecz nie pozwolili mi, zaczęłi mnie kopać, wyzywać po brzuchu, głowie, połamali palce. Krew z nosa leciała jak z kranu. Ta sama krew zalewała mi powoli oczy, juz nic nie słyszałem, zapadała głucha cisza, wokół chodziło tylu ludzi, a nikt nie pomógł, każdy patrzył jak powoli umieram. Nagle krzyknąłem, poczułem jak wyrywa mi włosy z głowy ciągnąc za nie, ból niesamowity, powiedział tylko: Pozdrów tatusia i wszyscy odeszli. Nie mogłem się poruszać widziałem tylko niebo i tłum ludzi, który sie zebrał jak tylko oni odeszli, ale teraz to było dla mnie bez znaczenia, ból powoli ustępował lub może był już tak wszechobecny w moim organizmie ze go wcale nieczułem. Po jakimś czasie ujrzałem saniteriuszy nade mną i wokól neibieskie światała. Zamknąłem oczy, gdzy się obudziłem patrzyłem na sufit karetki. Znów zamknąłem oczy, dziwne bo w dzień przecież nie zasypiam, w dzień ja nigdy nie śpię, a tu mnie od razu sen pochłonął. Zasnąłem.
Nagle słyszę:„wstawaj czas do szkoły!”. Moje zdziwienie nie miało końca, pomyślałem Co?? Jak to mozliwe, jeszcze przed chwila byłem cały we krwi w drodze do szpitala, a teraz leżę w łóżku, i mam wszystkie zdrowe palce i nic mnie nie boli.Szok. Lecz powoli zaczynam kapować o co chodzi w te kloci, nie tracąc czasu ogarnąlem się, zabiegłem na dół, wziąłem śniadanie ze stołu i wybiegłem. Uśmiechnąłem się tylko gdy ujrzałem: Piątek 6.września. Biegłem gdy nagle...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jan Dominick Konkolewsky dnia Pią 21:14, 18 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:52, 18 Wrz 2009    Temat postu:

biegłem gdy nagle się potknąłem i wywinąłem niezłego orła i mama wychylając sie w szlafroku krzyknęła "uwazaj na siebie"
idąc do szkoły mysli kłębiły sie niesamowicie. 6wrzesnia, ile jeszcze razy ten dzien sie powtórzy. Co ja w ogóle za bzdury plote! to wszystko to musiał byc sen. A moze to jednak nie był sen...wątpliwości znowu mnie dopadły.
Wiem ja powinienem cos w życiu zmienic. Kim jest ten stary facet na kocyku.. czy mam mu pomóc..przeciez raz sie zasiedziałem i mama..tak dobrze pamietam, nigdy nie widziałem jej w takim stanie. To pobicie.. wtedy przeicież obojętnie przeszłem nic nie zmieniłem, moim celem było dojscie do szkoły do której, na nieszczescie nie trafiłem. A wiec jednak.. ten człowiek! tym razem nie chcialem sie spóźnić, pobiegłem w to miesce gdzie zawsze przebywal, nie było Go.. jak to mozliwe, że Go nie było?! uspokoiłem sie, pomyslałem, ze poczekam..minęło 10 min. nikt sie nie pojawił, po 15min. widziałem pania sprzątającą tę ul. zapytałem o starszego pana którego widywałem tu kazdego pt. ale nie wiedziała o kogo mi chodzi, hmm...moze nigdy nie zwróciła na niego uwagi, ale czy to mozliwe? nie przeciez ta harmonijka..dzwięki, to nie był zwyczajny żebrak. jeszcze raz sie pewniłem, nie znała Go.. wiec dlaczego Go wtedy widziałem, widywałem go w kazdy pt. cos jest nie tak. zacząłem sie martwic, czy zaraz znow sie obudzę? ile jeszcze razy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Pią 22:38, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Ile razy?? Ile jeszcze razy się pytam do cholery?? Lecz z nikąd odpowiedzi, na co ja liczę, teraz gdy nic nie było jasne, gdy w głowie miałem totalny mętlik, nie chciało mi sie spać, a tak pragnąłbym tego snu. Lecz zauważyłem ten łańcuch przyczynowo-skutkowy, dziś nie spotkało mnie nic nadzwyczajnego to i nie mogło mi się zacząć chcieć spać. Więc nie mysląc co zrobić, pobiegłem jak otłumiony przed siebie, mijałem obuwniczy, sklep z zabawkami, centrum handlowe, "kejefci", sąd i policję, Antifatum, biegłem ile tchu w piersiach i siły w nogach, nagle stanąłem, popatrzyłem w niebo, zaczeło padać; słabo mocno i w końcu ulewa spadła mi na głowę. Mnie nic nie obchodziło, usiadłem na chodniku, co raz badziej przemoknięty, życie na ulicy zamarło, ludzie pochowali się. Na ulicy byłem tylko ja i moję myśli, które starałem sie uporządkować. Chciałem zasnąc, ale nie mogłem, padało co raz mocniej. Czekałem jakieś sytuacji, jakiegoś niezwykłego uczuci, podobnego do poprzednich, obojętne czy to przyjemności jak z muzyki, czy strachu i bólu jak po napadzie, czekałem, wciąż czekałem ale nic, nic się nie wydarzło. Zrezygnowany powstałem, i w ostatnim momencie zauwazyłem, tak to było to. Po drugiej stronie ulicy stała kobieta w czarnym, długim płaszczu. W ręku trzymała czarny parasol. Ruch na ulicy wzmagał się nie było jak przejśc. Wszedłem na jezdne, o mało co nie zostałem potrącony ale przebiegłem przez szosę. Teraz od kobiety dzieliło mnie kilka kroków. stałem jak wryty. Niespodziewanie podniosła głowę, w oczy rzuciły mi się jej krwistą czerwieną wymalowane usta. Czekania nie było końca. Lecz to ona zrobiła pierwszykrok, zapytała: Może chcesz się schować?? Chodź cały mokniesz. Podbiegłem, schowałem się. W milczeniu ruszyliśmy przed siebię. Nic nie mówiłem. Zatrzymaliśmy sie przed starą ale piękną kamienicą. Kobieta przemówiła: Wejdź, wjedź chociaż na ten czas gdy pada, osuszysz się trochę. Bez słowa odmowy wszedłem do jej mieszkania. Było bardzo stare i zaniedbane, niesprzątane chyba przez rok. Oczy moje krążyły po ścianach i zatrzymały sie na jej wzroku. Rozbierz się, dam ci suche ubrania- powiedziła. Słucham- odrzekłem. Przebieresz się, no chyba nie będziesz sterczec w tych mokrych lompach??nie?? Przejdź do pokoju, zaraz ci coś przyniosę. No fakt, pomyslałem, byłem cały przemoknięty i wyziębiony, suche ubranie to to oczym marze. Zdejmowałem pokolei bluze, Tiszert, spodnie, skarpetki, zostałem w samej bieliźnie. Nagle poczułem oddech na mych plecach, zamurowało mnie, nie miałem odwagi sie odwrócić. Stałem w miejscu, jej dłoń wędrowała po moich plecach, jej usta załowały mój kregosłup. Nie wytrzymałem,odwróciłem się, pocałowałm ja, to był najdłuższy pocałunek jaki kiedykolwiek złożyłem. Myślałem, że po tym wyrzuci mnie nago z domu, lecz ona spojrzała na mnie i połozyła gwałtownym ruchem na łózku, zaczęliśmy się kochać. przyjemnośći jakie doznawaliśmy nie miały końca, ale ngle poweiki zaczeły mi się zamykać, pomyślałem, kurwa nie teraz, jeszcze chwilę, niech to coś poczeka; lecz nie ma mocnych. Zasnąłem. Nie daruje sobię tego do końca życia.
Obudziłem się w piątek 6. września....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jan Dominick Konkolewsky dnia Pią 22:41, 18 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:55, 19 Wrz 2009    Temat postu:

to był najcudowniejszy 6wrzesnia. mógł sie nie konczyc, nadal wracam myslami do tej kobiety..ale nie tylko ona mnie zastanawia. Ja! co ze mna jest..dlaczego tkwie tutaj tego dnia.znowu był 6 wrzesnia to wszystko musi miec jakis zwiazek ze mną, czy ten starzec..czy to..nie to na pewno nie ja! zacząłem się obawiac. co trzyma mnie przy tym dniu? co to za data? ..czuję sie jak płyta, cholerna porysowana płyta, zacina sie w pewnym momencie i za nic nie chce odtwarzac muzyki dalej..
moje myśli są krótkie i chaotyczne..Ona, jej krwisto-czerwone usta, starzec, połamane palce. nie moge! nie mogę! obłęd, urojenia.. jednym słowem paranoja. co sie ze mną dzieje. Męczy mnie to, mam ochotę bić głowa w scianę. Co mam robic? no powiedz co? isc do szkoły tak to na początek..pyt czy do niej dojśc. zatrzymac sie u starca? czy on ma z tym wszystkim jakis zwiazek?
czy mogę powiedzieć "niech sie dzieje co chce" ?! czy ja rzeczywiście moge cos zmienic. a moz mam sie temu poddac? tylko przeraza mnie to co moze sie zaraz zdarzyc..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Dominick Konkolewsky




Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rusokwice Śląske

PostWysłany: Pią 23:27, 25 Wrz 2009    Temat postu:

...przerażenie nie miało końca, czekałem aż zasnę, minęlą 11:00 i nic, codzinnie o tych niezwykłych porach byłem już gdzie indziej w innym wymiarze, a dziś?? Minęła pólnoc, nie wiem czy mam kłaść się spać, czy to nie będzie zbyt ryzykowne. nie jeszcze się nie kładę. minęła 2:00 w nocy oczy same mi się zamykały, druga w nocy to była ostatnia godzina jaką spostrzegłem na zegarku. usnąłem, ale w sposób naturalny nie przy pomocy tej cholernrj mistyfikacji. Nagle słyszę: Wstawaj Śniadanie już czeka. Co?? Co czeka?? mama nie krzyknęła wstawaj do szkoły, nieeee, coś to nie pasuje, zbiegłem potykając się o nogi ze schód, nie zdążyłem nawet zawdziać szlafroka, zbiegłem w samych majtkach na dół i stanąłęm. Sobota 7. wrzesień. Ale o co chodzi??? dlaczego tak??? O ile kiedyś chciałem aby ten koszmar czasowy się skończył, to teraz zdziwiony tęsknę za nim. Nie wiem dlaczego to mnie spotkało, niespodziewanie przyszło i równie niespodziewanie poszło, zastanawiające.
Czekałem na ten sen, lecz jeszcze się nie zdażył, minęła już jesień. Środek zimy, za dwa tygodnie święta, nie wiem co kupić po choinkę mamie, jż tylko mamie, bo tato nas zostawił, wyprowadził się, ale cóż ja sobię radzę gorzej z mamą.
Już całkiem zapomniałem o tym co działo się trzy miesiące temu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyalienowana




Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:47, 26 Wrz 2009    Temat postu:

całkiem zapomniałem? nie, moze po prostu chciałem zapomnieć. Nadal mnie zastanawia, czy to był taki strasznie długi sen czy trwałem w równoległej przestrzeni czy moze jeszcze cos innego.. moze trudno w to uwierzyć, ale wydawało mi sie jakbym widzał Ją-kobietę z krwisto-czerwonymi ustami, Tak to było w centrum handlowym..wydaje mi sie, ze sie do mnie uśmiechnęła. Postaram sie ją odszukać, moze to będzie krok do jakiś wyjaśnień.. czy tak naprawdę robię to po to by wiedzieć co sie stało? ..tutaj serce sie nie wypowie.
Starzec..starca zabrano do domu opieki, gdzie raz na jakis czas bywam w ramach wolontariatu. Nie rozmawiałem z Nim od tego 6wrzesnia. Kto wie który dzień był tym prawdziwym dniem, moze nigdy z Nim nie rozmawiałem, w każdym razie dziwnie mi sie przygląda czy mnie zna? na to tez mam czas. Duuuzo czasu.
Teraz myślami wracam do niej..czyzby to była miłosc?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.yourstory.fora.pl Strona Główna -> Zbiorowe pisanie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin